Alethea

...kryształowa wyspa


#1 2009-07-28 10:21:28

Kath

Użytkownik

Punktów :   

W środku nocy o północy...

//sesja otwarta dla wszystkich, wprowadzanie własnych BNów dozwolone. Rzecz dzieje się na dwa dni przed rozpoczęciem Księżycowego Kamienia. //


W mrowiu uliczek Placu Karczemnego (czy Karczmianego jak woleli niektórzy lingwiści) znaleźć można było niemal każdy rodzaj karczmy, tawerny czy zajazdu. Począwszy od luksusowych zamtuzów, a skończywszy na obszczanych zewsząd szynkwasach.. dla każdego coś miłego. I tak drzwi jednego z takich przybytków głośnym skrzypnięciem oznajmiły wszem i wobec, że oto ktoś wchodzi do środka. Dwie chichotające postaci z zasłoniętymi przez kaptur twarzami rozglądały się, a ich sylwetki nerwowo podrygiwały od zduszonego śmiechu. Przez chwilę tylko zwracały na siebie większą uwagę. Rychło goście powrócili do własnych rozmów.

sala główna
plan sali

Była to tawerna o szerokiej gamie rybnej w karcie dań, oraz trunków takich jak rum, grog i innych marynarskich frykasów. Właściciel - emerytowany marynarz - osiadł tu na stałe i chcąc odzwierciedlić klimat morza, od którego większość gości była uzależniona, wydawał krocie na wszelkie zabiegi mające dać ułudę mesy. Całe pomieszczenie wykończone było w drewnie, pod jedną ze ścian powieszane były hamaki dla co bardziej zmęczonych gości, znaleźć też można było okna przerobione na bulaje, rzucone niedbale w kąt sieci i kilka innych elementów dekoracyjnych. Pomieszczenie było zadymione od dymu tytoniowego, spalonych ryb i dziwnej metalowej puszki, która stała skrzętnie ukryta w wodorostach w rogu sali. Gdzieś powietrze przecinało ciche plumkanie najętych rybałtów siedzących na schodach, choć gdy śpiewali jakąś bardziej znaną pieśń, co wierniejsi słuchacze zaczynali wyć wraz z nimi do wtóru swoimi zapijaczonymi głosami.
- Wiesz... - rzekł bardzo powoli najciszej jak się dało dziewczęcy głos spod kaptura, drżąc lekko od powstrzymywanego śmiania się - to chyba nie jest odpowiednie miejsce dla dziewcząt.. - głos urwał, a sylwetka pochyliła się wciąż dygotając.

Offline

 

#2 2009-07-28 10:38:46

Yula

Użytkownik

Punktów :   

Re: W środku nocy o północy...

Nie ma to jak aromat przypalonej ryby i zapach przetrawionego alkoholu wydobywający się z opasłych brzuszysk starych wilków morskim...nareszcie coś dla ludzi, po zaduchu tej koszmarnej biblioteki. Yula, aż pokraśniała z zachwytu, gdy tylko przekroczyła próg tej tawerny, ale buziuchny skrytej pod kapturem i tak nikt by nie dojrzał. I dobrze, bo oprócz rumieńca zachwytu, przez te kolorki przebijało już opróżnione pół butelczyny wina, które to miało rozwiać przygnębiająca atmosferę biblioteki.

-Nie dla dziewcząt? Może, ale o kim Ty mówisz mówiąc...dziewczęta?
- lekkim czknięciem podkreśliła swoją odrębność stawiając się w szeregu dojrzałych kobiet. -Poza tym, może to i lepiej, bo nie dla dziewcząt tu przyszłyśmy- zachichotała podejrzliwe spojrzenie posyłając siostrze. kto wie jak ją te lata w zakonie...ekhem...ukierunkowały? Choć sądząc z oszczędnych informacji na temat niejakiego Jaskina...to kierunek był słuszny. I mimo, że kaptur znacznie zawężał horyzonty, to udało się jej wypatrzyć wolny stolik, bynajmniej nie w kącie sali, tylko centralnie na przeciw szynkwasu...raz co by w centrum uwagi się znaleźć,a dwa, by się karczmarzyna nie nachodził. Dobre serce Yulcia przecież ma. -Tu będzie w sam raz!- pociągnęła Ari za rękę, nie dając nawet cienia szansy na jakiekolwiek protesty i przytrzymując kaptur jak rasowy spiskowiec rozsiadła się wygodnie na krześle.
-Ja Ci mówię...męża Ci tu znajdziemy! No, w każdym bądź razie chłopa, jak Ci na ślubny kobierzec nie spieszno, ale za  to porządnego- znów dał się słyszeć zduszony śmiech, bo co jak co ale z tych urywków zwierzeń Jaskin nie jawił się jako mężczyzna z krwi i kości, a Ari swoje latka już miała.

Offline

 

#3 2009-07-28 10:48:02

Kath

Użytkownik

Punktów :   

Re: W środku nocy o północy...

Kaptur obruszył się nerwowo, a chichot ustał. Choć nie widziały się lata, Yula mogła bez trudu rozpoznać oznaki focha życia jaki zaraz zaprezentuje siostra. W milczeniu zajęła miejsce na przeciw siostry. Powoli zsunęła kaptur i wyciągnęła spod niego włosy pozwalając kaskadzie jasnych kosmyków opaść na plecy (XD). Lekko zeszklone oczy i pąs zdobiący policzki sugerował jasno gdzie znajdowała się druga połowa tamtej butelki.
- Chyba nie masz zamiaru Yulietto zrobić tego co myślę - lodowaty ton zabarwił na błękitno cedzone przez zęby słowa.

Offline

 

#4 2009-07-28 10:58:23

Yula

Użytkownik

Punktów :   

Re: W środku nocy o północy...

-Ja nie wiem co Ty myślisz moja kochana...- zaczęła nadal żartobliwym tonem, ale jak w końcu opary wina wywietrzały z łepetynki, dotarło do niej, że sugerowanie Ari, że jest stara było dużym nadużyciem. W końcu tylko dwa lata starsza od niej. Ale zaraz, zaraz...czy jej słuch nie myli? Czy własny umysł ją zawodzi? Czy ona usłyszała...Yulietto??? Aż iskry poleciały spod kaptura zaraz za groźnym zgrzytnięciem.
-Karczmarzu! Wina!- tylko tyle jej pozostało na chwile obecną, by nie chwycić za te jasne kudły i nie trzasnąć czółkiem o blat- I to dużo!!!- ręce na piesi splotła, skuliła się sama w sobie i tylko mocniej kaptur na głowę nasunęła.

Offline

 

#5 2009-07-28 12:06:28

Kath

Użytkownik

Punktów :   

Re: W środku nocy o północy...

Jak widać Ari skutecznie odbiła focha życia i przerzuciła go na pole towarzyszki. Usta rozciągnęły się w uśmiechu, palcami mimowolnie przeczesała włosy, aby na pewno żaden nie odstawał.
- Moja kochana, coś się stało? - zapytała z miną niewiniątka, taką jaką ma kot upaciany śmietaną. Smukłe palce wyraźnie nienawykłe do ciężkiej pracy rozpięły klamrę płaszcza. Dziewczyna zdjęła w końcu to nijakie koszmarzydło w jakim chadzała na co dzień w bibliotece i założyła coś na wyjście do tawerny. Miała na sobie błękitnawą płócienną koszulę, czarny porządny gorset na niej i długą granatową spódnicę. Yula mogła rozważyć, czy codzienny strój pogrubia siostrzyczkę, czy może to ten gorset jest tak mocno ściśnięty. A może jedno i drugie? Karczmarz podszedł do stoliczka skłonił się uprzejmie i postawił na stole sporych rozmiarów gąsiora wypełnionego czerwonym trunkiem.
- Na ten sam rachunek co zawsze panno Arietto? - zapytał przymilnie blondynkę, gdy ta układała płaszcz na oparciu krzesła.

Offline

 

#6 2009-07-28 13:30:11

Yula

Użytkownik

Punktów :   

Re: W środku nocy o północy...

Zadarła głowę raptownie, by się obliczu karczmarza przyjrzeć. Przymilny głos, stały rachunek...no, no, ładnie się siostrzyczka prowadzi. Skoro ma takie znajomości w takim jakby na to nie spojrzeć miejscu nie-dla-grzecznych -panienek. Kaptur się przy tym gwałtownym ruchu zsunął odsłaniając łatwo zauważalne podobieństwo dwóch kobiet.
-Kobieto!- jęknęła na widok płóciennej koszuli- czy Ty się w pole wybierasz?- pokręciła z dezaprobatą głową i dla kontrastu same swe odzienie przed światem ujawniła. Jak zwykle czarne, ale konia z rzędem temu kto by w tym mógł się skromności żałobnej czerni dopatrzyć. Dekolt odsłaniający akurat tyle by ciekawskie oko mogło się zastanawiać cóż kryje się dalej,  krój sukienki podkreślający kobiecość sylwetki choć niekrępujący nadmierną obcisłością ruchów, a rozszerzane rękawy nadające jej wyglądowi lekkości.

Ale teraz ważniejsze sprawy kołatały się jej w głowie...jakim cudem ta niewinna blondynka, z nieco...ekhem...bardziej przerośniętym ego od ogółu populacji, zna takie miejsca??? Ile tajemnic jeszcze skrywają jeszcze te oczy? Ale jednego była pewna...na pewno nie więcej niż jej własne, więc przezornie spuściła wzrok z zainteresowaniem przyglądając się  czubkom swoich butów. Po chwili, gdy czas na inwigilację umysłu przez wrota duszy jakimi ponoć sa oczy, minął w chwili gdy na stole pojawił się gąsiorek z winem, Yula nie czekając na usłużność karczmarza sama z gracją kobiety, która nie jeden kufel w reku trzymała, rozlała wino do kielichów.
-No moja droga...Twoje zdrowie. A swoja drogą przyjemna spelunka. Często tu bywasz?- wzrokiem błądziła gdzieś między sufitem a spojrzeniem chłoptysia gapiącego się w jej dekolt, starając się nadać swojemu głosowi jak najbardziej nie-zaczepnego charakteru.

Offline

 

#7 2009-07-28 14:00:04

Kath

Użytkownik

Punktów :   

Re: W środku nocy o północy...

- Nie nie moja droga. NASZE zdrowie. - Uśmiechając się promiennie i ignorując kompletnie uwagi o jakimś polu zamoczyła usta w winie. Mmm.. półwytrawne, tak karczmarz aż za dobrze znał jej słabość do tego trunku. Tylko z początku zachowywała się dystyngowanie. Gdy tylko na jej kubeczkach smakowych zabrzmiał barwny czerwony akord smaku, całą resztę napitku wychynęła niczym kieliszek wódki. zdawać by się mogło, że jej uśmiech jeszcze się rozszerzył.
- Pytasz czy często? Hmm.. zależy od potrzeby chwili. - odparła wymijająco również rozglądając się po zgromadzonych w poszukiwaniu jakiś nowych twarzy. Sięgnęła do kieszeni płaszcza i wyciągnęła talię kart. Były mocno wytarte z enigmatycznym niebieskim wzorem na deku.
- Zagramy? jak za starych dobrych czasów? - zapytała z nadzieją w głosie przypatrując się kreacji siostry. Nagle coś do niej dotarło.
- Sukienka! - powiedziała może nazbyt głośno i zdawszy sobie z tego sprawę zniżyła głos do konspiracyjnego szeptu. - No nie uwierzę.. Z kogo zdarłaś taką kreację?

Offline

 

#8 2009-07-28 15:41:23

Yula

Użytkownik

Punktów :   

Re: W środku nocy o północy...

Ciche "pff" i pogardliwe wydęcie ust wyraziło cały stosunek Yuli do tej oceny swojej osoby. No dobrze...może wczoraj nie wyglądała najpiękniej z włosami rozwichrzonymi niczym zużyta szczotka, w podniszczonych portkach powycieranych na jednej rei i ogólnie w aurze nieustającej podróży w trudnych warunkach, ale bez przesady. Koszula nocna upstrzona falbankami i koronkami chyba wystarczyła za świadectwo kobiecych upodobań. jeden solidny łyk wina i świat znów stał się bardziej przyjazny.
-Ano sukienka- wyszczerzyła się w uśmiechu- czyżbyś cus takiego pierwszy raz na oczy widziała?- odcięła się, ale ani przez moment uśmiech nie schodził z jej twarzy. No wystarczy tych rodzinnych czułości, przecież same chyba tak tu siedzieć do rana nie będą. Yula nieco zmąconym spojrzeniem przesunęła po zgromadzonych w tawernie, z marszu eliminując tych z nadwagą, tych z brodą i tych z papugą na ramieniu. Takie ptaszysko może popsuć nawet najbardziej rhomantyczna chwilę.
-Kochana, ja wiem, ze rachunek to Ty pewnikiem masz otwarty, ale może tak sponsora jakiego znajdziemy? Zaoszczędzimy na zakupy, jak pójdziemy te Twoją koszulinę na jakąś su-kien-kę wymienić- pożądliwie łypnęła na talię kart, a błysk którym zajasniały jej oczy jako żywo błyskawiće przypominał.
-Zagrajmyż, a jakże..ale...o życzenie- przymrużyła oczy i spojrzała spode łba na siostrę. Skusi się czy nie? Ari może nie wiedziała,że zamiłowanie do hazardu kazało Yuli na nieco gorszą drogę życiową zboczyć, ale na pewno wiedziała, że ta może kazać jej w ogień skoczyć, by tylko swoją nagrodę wyegzekwować.

Ostatnio edytowany przez Yula (2009-07-28 20:05:43)

Offline

 

#9 2009-07-28 20:21:30

Kath

Użytkownik

Punktów :   

Re: W środku nocy o północy...

Wydęła wargi z lekką pogardą. Przyznać się, że zawsze o to gra? Nie... nie powie tego. Za mało jeszcze wypiła, żeby bawić się w zadania.
- Moja droga zagramy w samobójcę - powiedziała powoli tasując karty. samobójca.. bardzo znana rozrywka. Stawiana jest butelka czystej, przegrany wychyla kieliszek. Aż do momentu gdy wódka się skończy. Popijanie wódki winem to.. samobójstwo. Czy Yuli się wydawało, czy siostrzyczka guzdrała tasowała z zadziwiającą wprawą. Czy Yuli się zdawało, czy w karczmie nieco przycichło? Nawet te rybackie pieśni tak jakby z lekką obawą sączyły się do uszu zebranych..
- A jeśli chodzi o sukienkę to nie potrzebuję. Strój który mam na sobie dobrze mi służy. - Rozdała trzy karty sobie i jej. Do stołu po cichu podszedł karczmarz i usłużnie postawił butelkę czystej i dwa kieliszki. Blondynka raz jeszcze rozejrzała się po sali.
- Ktoś się dołączy? - zapytała głośno wyraźnie kierując swoje słowa do zebranych na sali

Offline

 

#10 2009-07-30 09:46:36

Yula

Użytkownik

Punktów :   

Re: W środku nocy o północy...

Yula  wlepiła spojrzenie w siostrę? Cale jej wyobrażenie o tej ekhem..panience legło w jednej chwili w gruzach, a z tych popiołów wyrastała niczym jakie monstrum kobieta o mackowatych rękach w ilościach, których każda morska gadzina mogłaby jej zazdrościć, a wszystkie ręce zajęte nalewaniem, przelewaniem, mieszaniem wódki z winem. Mała gorzelnia.  Yula, aż sapnęła i nieświadomie zsunęła się nieco z krzesła i dopiero brak podparcia pod rzycią kazał jej się otrząsnąć i odgonić w niebyt tę marę przeklętą.
-No wiesz...- zaczęła lekko przygaszonym głosem. Miała prosty kodeks moralny zamykający się w sformułowaniu "kto nie jest z nami jest przeciw nam" dopuszczający wszelakie nawet te niegodziwe czyny, by potwierdzić prawdziwość tej maksymy. Ale o mieszaniu wódki z winem mowy w nim nie było! Nie żeby zwolenniczką abstynencji była. Raz, że raz po raz czknięciem dawała jasny sygnał, ze jej krew już porządnie z winem się zmieszała, a dwa, że trudno przeżyć na statku w otoczeniu mętów i szumowin wszelkiego autoramentu nie sięgając do butelki z rumem.
-...samobójca? Jakoś życie mi jeszcze miłe, a serce by mi pękło z żalu jakby Ci się jaka krzywda stała
- uśmiechnęła się przymilnie sięgający po swój kielich wina. Mały łyczek to stanowczo za mało, żeby stawić czoła mackowatej bestii. Zrobiła więc dwa małe łyczki przytomnie dochodząc do wniosku, ze wyżłopanie zawartości kielicha jednym haustem zupełnie nie licuje z fasonem sukienki. Ba, z żadną sukienką.
-To ja pozostanę przy moim winie- stwierdziła  mina wytrawnego dyplomaty, znaczy z nic nie wyrażającą maską na twarzy, zaglądając co jej tam w kartach przyszło. Łypnęła jeszcze raz lekko zmąconym wzrokiem na siostrunię...szlag, a może karty znaczone? Oczy się jej zwęziły na podobieństwo wężowych i cichy syk wydobył się z jej gardła.
-Mam nadzieję, że wieszzzzzz co robiszzzz- i tylko głuchy dosłuchałby się w tym tonie choć odrobimy żartu.

Offline

 

#11 2009-07-30 10:05:06

Kath

Użytkownik

Punktów :   

Re: W środku nocy o północy...

Widząc reakcję siostry niemal do krwi sobie język pogryzła. Co jej strzeliło, żeby proponować samobójcę..? co teraz sobie ona o niej pomyśli.. cały autorytet straci w jej oczach (bo skąd biedaczka miała wiedzieć, że autorytetu nie ma wcale, a w wyobrażeniach siostrzyczki kłębiły się macki?)! przygryzła delikatnie dolną wargę w rozterce, ale jedynym wyjściem będzie w żart to wszystko obrócić. Taaak... tak będzie najlepiej...
wzrok swój na butelczynę czystej przeniosła co to tak ładnie i szybko karczmarz podał i prychnęła, może nazbyt sztucznie, choć jednak trudno czasem odróżnić intencje w takim jednym prychnięciu.
- Ot widzisz, nawet pan karczmarz się postarał, a Ty odmawiasz? - zaśmiała się może nieco nazbyt nerwowo - Wszak my z dobrego domu i wiemy że mieszanie napitków źle się kończy. - Ari na pewno to wiedziała, bo bardzo często kończyła pod stołem.. i tylko dzięki uprzejmości karczmarza dotąd nikt jej nie wychędożył. Zanotowała sobie w pamięci, żeby dać mu trochę więcej złota niż zwykle. Dolała sobie jeszcze wina i spojrzała w swoje karty.. Lewy kącik uniósł się jej ku górze i sięgnęła z kupki dwa kartoniki. Odsłaniając je, widocznym było, że już napięcie z niej opadło, że czuje się bardziej swobodnie:
- To co? Wymieniasz, bo ja jakoś chyba nie muszę.

Offline

 

#12 2009-07-31 11:32:33

Yula

Użytkownik

Punktów :   

Re: W środku nocy o północy...

Jeszcze raz przyjrzała się swoim kartom. Beznadzieja. łypnęła okiem na siostrę. Nie wymienia, a ona tu ma inset targowisko, bez ładu i składu. Chyba jednak znaczone. Wymieniła dwie karty. Znów łypniecie spode łba. A może to nie podejrzliwość tylko najzwyklejsza w świecie próba ukrycia rozczarowania, bo to co przyszło w żaden sposób nie przybliżało jej do nagrody. Jedna para zaledwie! Na kuternogę Jonesa, toż to chyba zmowa jak! Rozejrzała się po sali, ale jakoś nikt nie kwapił się by się przyłączyć.
-No dobra, mam- powiedziała w końcu pewnym siebie głosem. Co tam, w kartach ma bajzel, ale nic tak dobrze nie robi jak porządny blef, wiec najdyskretniej jak umiała usmiechneła się, by zaraz potem szybko przygryźć wargi. Ot, taki prost wyraz z trudem chowanej satysfakcji.

Offline

 

#13 2009-08-03 10:54:40

Kath

Użytkownik

Punktów :   

Re: W środku nocy o północy...

Niedbale spojrzała na karty jak rasowy szuler. Jakby chciała się upewnić co myśli o ruchu siostry. Rychło zsunęła  ze sobą przetarte kartoniki i szeroki uśmiech objął jej twarz. Ujęła kielich wciąż milcząc i przypatrując się twarzy towarzyszki starając się wychwycić choćby najmniejszą zmarszczkę. Na stole leżała 9 trefl i walet kier. Co można mieć przy takim układzie...
- Jaka stawka siostrzyczko? Może poproszę przewspaniałego właściciela tego lokalu o przyniesienie zapałek?

Offline

 

#14 2009-08-04 09:26:55

Yula

Użytkownik

Punktów :   

Re: W środku nocy o północy...

-Zapałki, zapałki. Tylko z dymem nas nie puść- zaśmiała się i sięgnęła po kielich. Ile czasu minie zanim przyzwyczai się do braku kołysanego falami pokładu pod stopami? Ile wina wypije, żeby móc popatrzeć na to co się dzieje dookoła bez pogardy dla schowanych w cieple swoich domów szczurów lądowych? No, może ta historia, dla której Ari ją tu ściągnęła nieco to zmieni, choć na zdechłego wieloryba, tak właściwie to nic jej nie powiedziała. O żeż Ty!!! Toż to walet a nie król! Podejrzliwie spojrzała na wino. Aż taką ma moc, że wzrok jej zmąciło czy jakaś dobra dusza chce się ich kosztem zabawić? Powiodła spojrzeniem po zgromadzonych usiłując wyłapać tę parę oczu, która zbyt nachalnie, w jej mniemaniu, by się im przyglądała. I ma pecha ten kto akurat spojrzenie zapuści w jej dekolt, bo nie masz usprawiedliwienia w męskich chuciach dla umysłu targanego podejrzliwością.
-Zapałki, zdechłe szczury, pourywane łby...cokolwiek sobie zyczysssssz moja droga- posępna twarz ukryła za swoim wachlarzykiem kart i tylko oczy niebezpiecznie znad nich iskrzyły.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.wsmsux.pun.pl www.minipigs.pun.pl www.bfb.pun.pl www.thcbro.pun.pl www.garadera.pun.pl